Pan Michał Sterkowicz jest z nami od kilku “sezonów” szkolnych, ale już zdążył zyskać sobie sympatię uczniów. To absolwent Akademii Pomorskiej w Słupsku i nabierajacy szlifu nauczyciel. W Ekonomiku uczy języka angielskiego oraz opiekuje się Samorządem Uczniowskim. Czas poznać go trochę lepiej…
Agata Marzec: Kto i kiedy sprawił, że zaczął się Pan interesować literaturą i sięgać po książki?
Michał Sterkowicz: Wydaje mi się, że moja sympatia do literatury narodziła się w sposób samoistny. Będąc jeszcze małym szkrabem, bardzo lubiłem sięgać po książki. Z pewnością przyczyniła się do tego moja mama i babcia, które czytały mi je do snu.
Agata Marzec: Jakie były pierwsze tytuły, przy których śmiał się Pan i płakał?
Michał Sterkowicz: Nie jestem w stanie przytoczyć pierwszych tytułów, ale bardzo dobrze wspominam zbiór opowiadań autorstwa Joelle Barnabe-Dauvister pt. „Kasia i Bari”, oraz „Przypadki Robinsona Crusoe” autorstwa Daniela Defoe. Były to książki, które w dzieciństwie przeczytałem po kilka razy i za każdym razem podobały mi się coraz bardziej.
Agata Marzec: Czy miłość do książek szła u Pana w parze z czytaniem lektur szkolnych?
Michał Sterkowicz: Niestety, nie zawsze. Część lektur szkolnych traktowałem jako zło konieczne. Tak naprawdę wszystko zależało od tematyki książki i stylu autora. Wydaje mi się, że szczególnie nie lubiliśmy się z Panem Sienkiewiczem . Oczywiście, jest też wiele tytułów, które wspominam bardzo dobrze. Uważam, że instytucja lektury szkolnej jest bardzo ważna i ma prawo bytu, chociażby po to, aby zapoznać się z pewną gamą pisarzy i autorów i stwierdzić, który kierunek dla nas, jako odbiorców, jest właściwy.
Agata Marzec: Które książki najbardziej wpłynęły na Pana myślenie o świecie i ludziach?
Michał Sterkowicz: Zdecydowanie twórczość Orwella. Są to książki, po które sięgałem wiele razy, na różnych etapach życia i za każdym razem odkrywałem i uczyłem się czegoś nowego. To książki, które wpłynęły nie tylko na moje myślenie o ludziach jako społeczeństwie, ale także na myślenie o sobie samym i postrzeganie własnej osoby w otaczającym świecie.
Agata Marzec: Jak Pan myśli, dlaczego uczniowie coraz mniej chętnie sięgają dziś po książki. Przecież na rynku wydawniczym nie brakuje dobrych tytułów…
Michał Sterkowicz: Myślę, że głównym powodem takiej obserwacji jest fakt, że w dobie Netflixa, film czy serial jest znacznie przystępniejszą formą od książki. Osobiście uważam jednak, że nie możemy mierzyć wszystkich jedną miarą. Uczniowie wciąż chętnie sięgają po literaturę, tylko nie zawsze taką, która wpisuje się w nasze gusta.
Agata Marzec: No dobrze, to teraz pytanie konkretne i wymagające pojedynczej odpowiedzi: Jaka jest Pana książka życia i dlaczego nie da się o niej zapomnieć?
Michał Sterkowicz: Zbyt wiele książek uważam za bardzo dobre i gdybym wskazał konkretną, to skrzywdziłbym inne.
Agata Marzec: Po jaką tematykę sięga Pan najczęściej?
Michał Sterkowicz: Ciężko jest mi jednoznacznie udzielić odpowiedzi na to pytanie. Wszystko tak naprawdę zależy od nastroju i tego, na co mam w danym momencie ochotę. Wydaje mi się jednak, że najczęściej skupiam się na tematyce fantastycznej – lubuję się w polskich autorach (Sapkowski, Piekara), chociaż bardzo spodobało mi się również uniwersum Metro 2033 Głuchowskiego. Czasami czytam dreszczowce i powieści kryminalne Kinga, a jeszcze innym razem moje gusta potrafią ponieść mnie w kierunku literatury o tematyce wojennej. Tutaj pozwolę sobie powołać się na słowa p. Anny Tylickiej z naszej szkoły, która bardzo ładnie podsumowała to pytanie. Nie sposób ciągle jeść to samo.
Agata Marzec: Jakie jest najmądrzejsze zdanie/przesłanie życiowe znalezione w książkach przez Pana przeczytanych?
Michał Sterkowicz: Nie jestem w stanie wskazać takiego zdania, ani myśli. Praktycznie z każdej przeczytanej książki można wyciągnąć coś bardzo wartościowego.
Agata Marzec: Jaką książkę i dlaczego podarowałby Pan najbliższej osobie w prezencie?
Michał Sterkowicz: Uważam, że książka jest świetnym prezentem, ale tylko wtedy, gdy wpisuje się w gusta osoby obdarowywanej.
Agata Marzec: Jest Pan szczęściarzem, bo może czytać Szekspira w oryginale. Rzeczywiście był on tak uzdolnionym pisarzem?
Michał Sterkowicz: Z pewnością Szekspir był osobą, której talentu nie brakowało. Z drugiej strony styl oraz język, jakim pisał, też do najłatwiejszych i najbardziej przystępnych nie należy. To, co wyróżnia od wszelakich przekładów jego utwory napisane w języku angielskim, to fakt, że są one o wiele bardziej rytmiczne. W większości swoich sztuk Szekspir umieszczał naprzemiennie sylaby akcentowane i nieakcentowane i uważam, że właśnie ten zabieg sprawia, że w języku angielskim Szekspir brzmi jak… Szekspir.
Rozmawiała: Agata MARZEC
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach realizacji Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0 na lata 2021-2025.